Adolescents
The Fastest Kid Alive
Concrete Jungle, 2011
Nie będę oryginalny i przyznam się, że moja sympatia do Adolescents zaczęła się od kawałka Amoeba (ale na długo zanim trafił na ścieżkę dźwiękową do Tony Hawk’s Pro Skater 3). Niestety zespół już wtedy nie istniał, ale w 2001 roku pojawiły się pogłoski o reaktywacji z okazji dwudziestolecia debiutanckiego albumu. Faktycznie doszło do serii koncertów, a w końcu w 2005 roku ukazał się nowy materiał – OC Confidential. Niezły, niestety tylko tyle.
W 2009 roku byłem jedną z niewielu osób na koncercie Adolescents w Polsce. Blisko pięćdziesięcioletni Tony Reflex mógłby czuć się nieswojo z wielu powodów – chociażby śpiewania w zespole o nazwie „nieletni” albo niskiej frekwencji mimo niezaprzeczalnych zasług w tworzeniu kalifornijskiej sceny hardcore punka. Nawet jeżeli podobne myśli zmąciły jego bujną czuprynę à la wczesny Palikot to nikt nie byłby w stanie tego wyczuć, doskonałym występem pozamiatał stu kilkoma zebranymi osobami. Dobra wróżba na przyszłość na szczęście wypełniła się – piąty studyjny album Adolescents zamiata także słabsze tegoroczne krążki Dropkick Murphys czy Agnostic Front.
Operation FTW wprowadza w plażowo-deskorolkowy klimat surf rockowymi dźwiękami, a kiedy już zapomnicie, że w tym roku lata nie było ultramelodyjny riff Franka Agnew z Inspiration spowoduje, że zaczniecie się pocić. Skojarzenia z Social Distortion są całkowicie naturalne, Frank grał tam przez trzy lata. Dalej jest tylko coraz szybciej i intensywniej, a przy tym bardzo przebojowo. Zamykający płytę Peace don’t cost a thing to utwór, którego Adolescents pozazdrościłaby nie jedna kapela z większym parciem na popularność. Nic dziwnego, że jako inspirację wymieniają ich m.in. The Offspring, Face to Face, a nawet Red Hot Chili Peppers. Adolescents nigdy nie odnieśli medialnego sukcesu i mimo doskonałych predyspozycji The fastest kid alive ku temu i tym razem nic się nie zmieni, bo Reflex i spółka po prostu mają to gdzieś.
Muzycznie niewiele (na szczęście) zmieniło się u Adolescents A.D.2011 w porównaniu z ich obliczem sprzed trzydziestu lat. Zmieniły się natomiast teksty. Tony nie brnie w śmieszność jak np. The Analogs i nie wyśpiewuje wersów pokroju: „zaczęło się tak pięknie / dziewczyny, kilka piw / niewiele już pamiętam / ktoś da mi wódki łyk”. Świadom swego wieku woli przyznać – Can’t change the world with a song albo Wars aren’t won, wars are fought. Liryki to największa bolączka podstarzałych punków, którzy albo zatrzymali się w rozwoju na poziomie nastolatków albo robią wszystko aby zainteresować sobą nowe pokolenie, któremu nie wystarcza samo „fuck the system”. Adolescents także to mają gdzieś i właśnie ten stuprocentowo szczerzy przekaz czyni The fastest kid alive tak dobrym albumem.
Dyskusja
Brak komentarzy.